MOJE ŻYCIE NA HAMULCU

Czy zdarza się wam czasem poczucie, że kręcicie się wokół własnego ogona? Towarzyszy temu powtarzający się sen… jak w przypowieści o Syzyfie – codziennie wykonujesz ten sam ogromny wysiłek, a kamień i tak spada ..

Nie byłam w stanie odnosić sukcesów, bo wciąż czułam nad sobą „sufit”. Myślałam, że mogę odwrócić się na pięcie i butnie ruszyć do przodu, ale wciąż wracałam do tego samego punktu. Aby nie czuć się ofiarą nakładałam maskę cwaniary. Byłam niczym jaszczurka, strojąca się w kolorowe pióra. Szczęście nie przyszło z koloru piór. Nie jest już dla mnie ważne za kogo się przebiorę, żeby ukryć swoją tożsamość. Ważne jest to, czy żyję w zgodzie ze sobą i przed nikim nie uciekam.

Byłam ofiarą przemocy. Wycofaną na tyle, żeby nikomu o tym nie mówić. Długo chowałam w sobie urazę. Samo przyznanie się do bycia ofiarą budziło we mnie opór. Miotały mną dwa sprzeczne uczucia – chęć wybaczenia oraz nienawiść do oprawcy. Wychowywano mnie na dziecko, któremu nie wolno się mazgaić i złościć, dlatego jako dorosła kobieta łagodziłam we wspomnieniach to, co się wydarzyło. Potem notorycznie przyciągałam do swojego życia agresywne osoby, które wciąż usprawiedliwiałam. Tak bardzo chciałam zrozumieć co powoduje tymi ludźmi, że zabrakło zrozumienia dla siebie samej. Efekt był opłakany.

Trudno mi było identyfikować się ze ogromną złością, którą nosiłam w środku. Dopóki nie zauważyłam, że tłumione emocje trzymają nas w martwych punktach naszej przeszłości nie pozwalając iść do przodu.

Najbardziej odczuwalnym objawem mojego odcięcia się, było poczucie życia na hamulcu. Mentalnie wciąż tkwiłam w tamtej sytuacji, choć z całych sił bałam się na nią spojrzeć. Kosztowało mnie to tyle wysiłku, że zabrakło mi na zwyczajne życie. Tak jakby codzienne sprawy w ogóle mnie nie dotyczyły. Czułam się, jakbym codziennie pracowała w kopalni. Pragnęłam przenieść się do wyższego wymiaru, gdzie jest tylko miłość, ale paradoksalnie wisiałam w próżni. Nie czułam pod stopami gruntu, ale miłości z wyższych wymiarów też nie było.

Nie było łatwo zacząć czuć, bo zrobiłam tak wiele, aby się odciąć. Trauma jest jak blizna. Od czasu do czasu boli, pomimo naszego pragnienia aby uniknąć cierpienia.

Zaczęłam odbudowywać się i powoli wracać do żywych w momencie, w którym skupiłam uwagę na moim małym wewnętrznym dziecku. Tuliłam je, pozwoliłam mu krzyczeć, płakać, czuć piekący ból, nienawidzić. Dziś, kiedy czuję gigantyczny smutek, płaczę przez dzień, lub kilka dni. Po prostu muszę to z siebie wyrzucić. Nie udaję bohatera. Nikogo nie udaję.

Dopiero potem stopniowo pojawia się odpuszczenie. Nie staram się też na siłę nikomu wybaczyć, kiedy nikt mnie o to nie prosi.

Zaczęłam mówić do siebie przyjaźnie, mieć do siebie cierpliwość, umieć sobie przebaczać, mieć ochotę robić coś dla siebie. Przeszłość nie miała już twarzy demona. Stała się czymś martwym, niczym opuszczony dom, w którym straszy.

Dopóki nie uwolnimy się od bólu i gniewu, nie będziemy umieli dopuścić do siebie miłości. Kiedy tłumimy w sobie uczucia do osób z przeszłości, przenoszą się one na ludzi, z którymi jesteśmy dziś.

Dlaczego spotykamy ludzi, którzy nas krzywdzą, a zwłaszcza wtedy. kiedy jesteśmy małymi, bezbronnymi dziećmi? Myślę, że to temat na kolejny artykuł.

Tymczasem chcę Ci dać nadzieję do prawdziwego życia. Tu na ziemi. Większość z nas została wytresowana do tego, żeby nie okazywać żadnych silnych emocji. Nawet cieszyć się trzeba po cichu. Musisz być grzeczna i posłuszna, wtedy będziemy cię kochać. Stajesz się jak chodzący wulkan. Nie dajesz sobie prawa do uczuć, które są w twoim wnętrzu. Ukrywasz je, lub w ogóle nie potrafisz ich rozpoznać. Wszystko, co wydarzyło się w przeszłości jest w pewnym sensie narzędziem do teraźniejszości. Pozbycie się ciężaru złych wspomnień daje lekkość do tego, aby codziennie iść do przodu.

Dorota Pawelec  jestem autorką platformy „Babski blues” skierowanej do tych, którzy chcą tworzyć świadomie dbając o swoje wnętrze i zdrowy styl życia. Piszę teksty o własnym rozwoju, moich przemyśleniach i transformacjach. Przeprowadzam wywiady o świadomej kobiecości, życiu i pasjach. To co mnie fascynuje to wspieranie ludzi w zmianach, świadomym rozwoju, wybieraniu drogi spójnej ze swoim wewnętrznym kierunkiem. Współtworzę Fundację Życie Od Nowa, której misją jest pomoc tym którzy znaleźli się w sytuacji choroby czy wypalenia zawodowego i chcieliby zacząć żyć w zgodzie ze sobą. Moją pasją jest przedsiębiorczość z pasją, budowanie firmy na zasadach partnerstwa w oparciu o swój wewnętrzny potencjał. Przeprowadzam wywiady i filmy reklamowe pokazujące odpowiedzialnych przedsiębiorców. Prywatnie jestem mamą trójki Dzieciaczków.

 

5 thoughts on “MOJE ŻYCIE NA HAMULCU

  1. Aby zrobić krok ku przyszłości, trzeba zamknąć za sobą przeszłość. Bez tego nie dojdzie się nigdzie. Życzę dużo siły i wytrwałości w pokonywaniu trudności. 🙂

  2. Nie da się odciąć od złych wspomnień, jeśli nie pozwoli się sobie na emocje. Trzeba je wyzwolić, nawet jeśli to trwa. W pewnym momencie przychodzi uwolnienie i wszystko staje się takie, jakie powinno być 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.