W PRZEPŁYWIE ŻYCIA – O PRACY Z CIAŁEM

Pisanie o sobie było dla mnie zawsze tyleż trudne, co ważne. Nauczyło mnie wewnętrznych porządków, patrzenia na siebie z zachwytem, rozumienia wszystkiego tego, co jest moim cieniem i światłem. Pokazuję tylko o tym, co sama przeżyłam, zrozumiałam, objęłam, pokochałam. Dziś chciałabym opowiedzieć o jednej ze swoich części, którą ostatnio rozwijam.

Nie wszystkie z nich jestem gotowa pokazywać w danym momencie mojego życia. Czasem potrzebuję trochę czasu, zanim wyjdę do świata z nowymi umiejętnościami.

Przebyłam długą drogę od bycia przestraszonym dzieckiem, do miejsca, w którym jestem teraz, stąd gotowość na towarzyszenie ludziom w ich procesach.

Jest to źródło inspiracji i radości, również w odkrywaniu siebie samej.

Czym jest praca z ciałem?

Kiedy odkryłam pracę z ciałem zaczęłam inaczej patrzeć na choroby i kryzysy, na poczucie bycia „pod ścianą”. Wszystkie dotychczasowe metody, którymi pracowałam pozwalały mi zrozumieć siebie, zobaczyć ciąg przyczynowo skutkowy pewnych zdarzeń w moim życiu. Jednak wiedzieć coś na intelekt, a poczuć w ciele i uwolnić to zasadnicza różnica.

Poprzez kilka lat uczyłam się komunikacji z ciałem, tego jak „czytać” informacje na temat naszej przeszłości i jakie płynie z niej zrozumienie. Zobaczyłam, że to co „mówi” ciało przychodzi na ratunek naszemu wewnętrznemu zagubieniu i odejściu od siebie. Mówi coraz głośniej i głośniej, a z czasem krzyczy, w miarę tego, jak głęboko zamykamy swoje emocje.

Blokady w ciele pojawiają się, gdy nie akceptujemy prawdy, odwracamy się plecami do swoich pragnień, smutków, marzeń.

Kiedy dotykam szyi przychodzą mi sytuacje związane z „połykaniem” gniewu, strachem przed wyrażaniem, „niemocą komunikacyjną”.

Ciało spinało się, aby poradzić sobie z siłą zablokowanych emocji, połkniętego „ja”. Tama w ciele się zaciska a my  „tracimy” życie, wraz z inwestycją energii potrzebną do zatrzymania emocji. Uwolnienie tego odczucia , to jednocześnie wyzwolenie potencjału związanego z konkretną sferą życia.

Fot. Dagny Agasz 

Opowiem może na własnym przykładzie. Jako dziecko często chorowałam. Dzieci bardzo często chorują wtedy, kiedy w rodzinie nie ma prawdy w jakimś konkretnym aspekcie. Zachowania dzieci uznawane za dysfunkcyjne, czy ich choroby pokazują najczęściej nieuświadomione problemy rodziców. U mnie bardzo często wracały bóle gardła, były one wpisane w problem, związany z wyrażaniem siebie.

Kiedy już jako dorosła nie pozwalałam sobie wyrazić czegoś, natychmiast pojawiał się ściśnięcie krtani. Było ono objawem psychosomatycznym.

Wtedy już potrafiłam medytować i namierzyć źródło problemu, ale na poziomie duszy miałam ogromną potrzebę wyrażenia, mówienia, wychodzenia do ludzi z tym co odkrywam. Ból gardła mijał przeważnie wtedy, kiedy pozwoliłam sobie na konfrontację słowną z ludźmi, których najczęściej dotyczył konflikt.

Przez całe życie jakaś część mnie pragnęła mówić, a inna część blokowała się z różnych powodów. Były nimi kompleksy, niedowartościowanie, brak wiary w siebie, brak miłości własnej, a także lęk przed tym, co powiedzą inni.

W każdej części ciała zapisywały się więc inne warstwy problemu związanego z komunikacją. I choć każda część ciała odzwierciedla jakieś konkretne spektrum, to nie ma uniwersalnych recept, które pozwolą nam zrozumieć siebie w sposób ogólny. Najlepiej indywidualnie poznać historie, które są w nas zapisane, aby zrozumieć siebie i móc uwolnić się z odtwarzania drogi chomika w kołowrotku.

Na czym polega sesja?

Tylko w atmosferze bezwarunkowej akceptacji i miłości jesteśmy w stanie rozpoznać wszystko, co pozostawało do tej pory w naszym cieniu. Pierwszym więc krokiem jest połączenie z Miłością, uczuciem bycia ukochanym dzieckiem, które zawsze jest właściwe. Bez względu na wszystko. Będąc w takiej przestrzeni, pracujemy nad konkretnym tematem, patrząc, w którym miejscu w ciele blokuje się energia. Podczas sesji skupiamy się właśnie na odczuciach, czasem są one bardzo wyraźne, ale często bardzo subtelne. Jeśli przez wiele lat uczyliśmy się blokować złość, zazdrość, smutek, wstyd, kłaść po sobie uszy i znosić upokorzenia, musimy na nowo nauczyć się je czuć. Aby wzmocnić czucie zablokowanych miejsc, czasem ich dotykam i bardzo delikatnie je masuję.

Emocje przychodzą jak fala. Jeśli pozwolimy im przepłynąć, poczuć jaką informację niosą szybciej nastąpi ulga. Pozwalamy więc sobie na przeżywanie emocji, które niosą dyskomfort, takich jak m.in. smutek, złość, tworzy miejsce na radość i poczucie mocy w danym aspekcie.

Uczucia wyznaczają prawdziwy kierunek tego, kim jesteśmy i pozwalają nam żyć według naszej indywidualnej prawdy.

Grafika Dagny Agasz

Pięknie jest tego doświadczyć. Odważyć się i poczuć w ciele, co mną kieruje, wyrazić to i poczekać, co pojawi się dalej. Pozwolić sobie np. na wyrażenie smutku w pełni. Czasem będziemy w stanie jedynie uronić łezkę czy dwie, ale często odkrywaniu tej długo tajonej prawdy towarzyszy głęboki szloch z centrum naszego brzucha. Jeśli pozwalamy sobie na ten proces, na ekspresję, oddech, emocje przepłyną swobodnie i po jakimś czasie czujemy ulgę i przypływ energii.

Emocje, które uwalniają się w trackie procesu, przynoszą nam ważne zrozumienie w jakimś konkretnym aspekcie, nad którym pracujemy. Ważne, aby od tej pory wybierać tą prawdę którą odkryliśmy w życiu codziennym.

Kiedy w obawie przed jakąś trudną emocją znieczulamy się, usztywniając ciało, spłycamy oddech, zamykając się na życia w pełni. Odgradzając się od tego, czego się boimy, blokujemy się również na to, na co czekamy z utęsknieniem. Przestajemy czuć cokolwiek. Wtedy nie jest możliwe, aby rozpoznawać, czego się tak naprawdę się chce i kim właściwie jest. To jak śmierć za życia.

W kolejnych artykułach będę poruszała konkretne przykłady, które pojawiają się w trakcie pracy z ciałem.

Tekst – Dorota Pawelec

Grafika – Dagny Agasz 

Na sesje indywidualne via skype można umówić się pisząc na adres: d.pawelec@funadcjazycie.eu

Na sesje indywidualne w gabinecie w Lublinie, można umówić się pod numerem 81 475 48 75 wew 25 Medical Spa Orkana ul. Szaserów 2

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.