Pięć dróg do skutecznego kończenia zadań

Jesteśmy mistrzami przekładania,odkładania i niekończenia spraw. Inspiruje nas wiele rzeczy, mamy różne cele, ale policz ile spraw rozgrzebałaś i nie skończyłaś? Porzucenie wykonanego do połowy zadania, to zwyczajne marnowanie własnego czasu i energii. Wybieraj z głową, gdy tylko masz na to wpływ.

1. Bądź selektywna i uważaj na to, co zaczynasz. Zanim rzucisz się do wykonania jakiejś absurdalnej dla ciebie pracy, zadania, wyzwania, zrób pauzę i zapytaj siebie: „po co mi to?”. Bierz pod uwagę to ile czasu, pieniędzy i wysiłku będzie cię kosztować to zadanie. Będziesz to robić, czy tylko chciałbyś myśleć, że to zrobisz, żeby: poczuć się lepiej, komuś zaimponować. Nie raz byłeś już w podobnej sytuacji, więc to najważniejsze pytanie. I najważniejsze: chcesz?
2. Odhaczaj etapy. Jeżeli możesz podziel zadanie na mniejsze fragmenty, konkretne etapy do odhaczenia. Wtedy twoja lista miło będzie się odhaczać. A to najlepsza motywacja. Przy obieraniu nowego celu towarzyszy nam wysoka motywacja. Niestety nigdy nie jest ona stale tak wysoka w połowie czy pod koniec realizacji projektu. Dlatego po pierwszym boom’ie entuzjazmu, warto podzielić zadanie na realne sekwencje – każdy z nich będzie sukcesem.
3. Wygospodaruj konkretny czas i dopisz do harmonogramu. Realnie, bez niepotrzebnego spinania i bez wiecznego odraczania. Godzina, dwie? Dziś wieczorem? Obojętnie, ale jest tylko jedna zasada – wyznaczasz czas i tego się trzymasz! Zazwyczaj porzucasz projekty, dla których nie masz czasu – wiecznie spadają na koniec listy rzeczy ważnych. Dobrą strategią dla odkładaczy jest też obiecanie sobie wysokiej nagrody za realizację celu – to podkręci tempo działania.
4. Zasługujesz na nagrodę. Szczególnie, gdy zadanie, z którym się borykasz jest „przymusowe”. Twój mózg lubi nagrody, nie bądź dla siebie sknerą – to dobra motywacja. Dla wytrwalszych – stała ulubiona nagroda za wykonane zadanie. Posprzątane? Kawa. I to dobra. Z ciasteczkiem, a co.
5. Jeżeli masz trudności z dotrzymaniem sobie słowa,  poproś kogoś o wsparcie. W samodzielnej realizacji celu pomoże nam przyjaciółka lub inny zewnętrzny głos rozsądku. Niech „rozliczy” cię z twoich auto-zobowiązań. Jeśli czytasz trudną do przebrnięcia książkę – umów się na sprawdzanie przeczytanych fragmentów, opowiedz, podsumuj.

Nawet, gdy wybierasz łaskawego sędziego, kogoś bliskiego, kto będzie wobec ciebie pobłażliwy, trzecie czy czwarte z kolei mówienie, że znów nie zrobiłeś tego, na co się umówiliście, doskonale cię zmotywuje – będzie ci zwyczajnie „głupio” przed nim i przed sobą, że nie dotrzymujesz swoich zobowiązań.

Powodzenia. A może wy macie jakieś swoje rady?

scsd

lifehack.org

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.