Historia waginy – burzliwe dzieje uległości

Kobiece waginy żyją w ukryciu. Taki jest nasz świat. To co ukryte, to co nazwane wieloma imionami – kusi tajemnicą i interesuje. A Wy Czytelniczki i Czytelnicy jak je nazywacie? Cipka, wagina, pipka? Historia, kultura, polityka, natura. Dlaczego dzisiaj jedna osoba się jej wstydzi, druga zarabia na waginie pieniądze, a trzecia czyni z niej dzieło sztuki? W ciągu setek lat doszło do solidnych przekłamań na temat kobiecej waginy, polowanie na czarownice, pasy cnoty, pierwsze opracowania psychologiczne. Co epoka to tragedia. Nie preferujemy tzw. „narracji krzywdy”. Ale za to jesteśmy ciekawscy…

Historia waginy to dzieje społecznej kontroli, więcej w niej niemal polityki niż… czucia. Historia postrzegania kobiecego obszaru seksualnego z jednej strony jest fascynuje, z drugiej przeraża.

sztukatulka.pl historia waginy
Wenus z Willendorfu, www.sztukatulka.pl

Każda kultura miała miała boginie bardziej lub mniej związaną z seksualnością. Na początku wagina była święta, bo z niej pochodziło życie. Słynna figurka Wenus z Willendorfu ma dużą, nabrzmiałą waginę, duży brzuch, spore piersi – utożsamia płodność, siłę dawania życia. Najstarsze znane z eposów to Innana, Kadesz i Astarte, antyczne boginie płodności. Na początku właśnie umiejętność dawania życia i przyjemności utożsamiały waginę. Natura, aby się rozwijać potrzebuje rodzić, rodzi przez waginę, która daje także przyjemność. Owej przyjemności przez długie lata się po prostu nie wstydzono. Wynoszono ją do świętości. Istniało nawet zjawisko świętej prostytucji, gdyż akt seksualny (heteroseksualny) był kontaktem ze świętością.

Na antycznych amforach często ukazywano akt seksualny z uwzględnieniem widocznych genitaliów –  seksualność była akceptowana. Co ciekawe tematyka seksualności i waginy była powszechna bardziej niż na przykład spożywanie przez kobietę alkoholu!!! Obecnie borykamy się ze złym wpływem pornografii na postrzeganie waginy – samo słowo pornografia pochodzi właśnie z greckiego i oznacza (słusznie) brzydotę.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Astarte, www.madamepickwickartblog.com

Motywy waginy i jej powszechnej akceptacji odnajdujemy w sztuce. Początkowo sylwetki chrześcijańskich świętych ukazywano w pionowo postawiony migdałowatym kształcie – kształcie waginy. Symbolizowało to pochodzenie z ciała kobiety. To miejsce z którego pochodzimy. Nie stereotypowa grzeszność. W tym czasie doszło do rozszczepienia płodności i seksualności. Jak dotąd chyba nie udało się tego pogodzić, wtedy właśnie doszło do „ukrycia waginy”. W sztuce odtąd pojawiała się albo jako symbol, albo jako skandal.

Średniowieczne kultury zdominowane przez silniejszych mężczyzn ogarniętych lękiem przed „pochłonięciem” czy „zatraceniem się” w waginie, epatowały dążeniem do uciszenia kobiet. Tym właśnie był model Madonny Dziewicy, tym były wojenne gwałty, tym było demonizowanie i moralizowanie kobiet seksualnych. Wstydź się jeśli ci dobrze diablico albo giń.

Burzliwe dzieje średniowiecza osadziły waginę w kategorii rozrodczości. Przyjemność nie istniała. Przeciętna kobieta przez większość swojego życia (trzydzieści kilka lat) była brzemienna w sposób całkowicie obdarty z cudowności macierzyństwa czy świętości. Smutne to było macierzyństwo, na kilkanaście ciąż (!) przeżywało dorosłego wieku zaledwie kilkoro dzieci. Powszechnym zjawiskiem był także gwałt. Kobieta seksualna to tylko grzesznica, albo gorzej – czarownica. Temat czarownic zasługuje na osobny temat, niemniej warto podkreślić co najważniejsze – męski świat średniowiecza wskazał waginę jako źródło i siedlisko grzechu. Kobieta która wiedziała o swojej seksualności, albo wiedziała cokolwiek – była złem, a zło  należy uciszyć.

wag

Przez setki lat społeczeństwo widziało w waginie jedynie narząd rodny, albo grzech. A mówienie o swoich potrzebach było proszeniem się o gwałt, o nieszczęście.

Stopniowe dojście do tego, że wagina to nie tylko źródło grzechu i miejsce poczęcia zaczęło się w renesansie. Odkryto wtedy łechtaczkę. Oczywiście był to przełom jedynie na poziomie medycznym, jednak wskazywało na nowy kierunek. Nadal łatwo nie było. Wiktoriańskie czasy przyniosły uprzemysłowienie, powstanie klasy robotniczej. Pojawiły się kobiety niezależne finansowo (powiedzmy). Nadal jednak całkowicie zależne społecznie. Kobieta miała być nieświadoma swojej waginy. Gdyż świadoma kobieta trudniej poddaje się kontroli. Należało ja poskromić. Wtedy właśnie wynaleziono pierwsze wibratory. Dlaczego wibrator był narzędziem medycznym a nie grzechem? Bo dawał rozluźnienie = orgazm, bez utraty pozycji społecznej. Orgazm zmedykalizowany. Rzecz jasna samodzielna masturbacja stanowiła grzech. Pojawiły sie też wtedy pierwsze powieści erotyczne.

Historyczny dzisiaj Zygmunt Freud dostrzegł wreszcie seksualne potrzeby kobiety. uważał, że wagina i łechtaczka to całość. Wartościował orgazmy na te moralnie lepsze: towarzyszące poczęciu i gorsze – grzeszne. Nadal jednak były uważane za reakcje nerwowa spowodowaną stymulacją nerwów. Wskazał jednak na bezpośredni wpływ rozładowania napięcia seksualnego na samopoczucie. Stworzył podstawy do zmiany postrzegania waginy, ale nadal dawanie kobiecie orgazmu służyło temu, żeby… mieć spokój. I kontrolę. 

Freud dotknął sedna. Tylko nie do końca precyzyjnie je sformułował. Nie orgazm leczy dany rodzaj nerwicy, ale brak spełnienia wynikający z niedociągnięć w seksualności wywołuje dopiero reakcje w organizmie które prowadzą do nerwic. Skomplikowane, ale ciekawe.

black-stereotypes-music-hall-josephine-baker-paris-may-1926
Josephine Baker, www.collarcitybrownstone.com

Modernistyczne pojęcie waginy jest zmedykalizowane, albo obarczone wstydem. Ale o waginie mówi się od tego czasu wprost. Choćby taniec Josephine Baker – sam seks. W sztuce, literaturze, w dyskusji. Lata moralizacji stłamsiły… naturalność potrzeb. Które przecież nie są w swej naturze tak demoniczne jak za czasów inkwizycji. A może powinny być, bo łatwiej doszłyby swoich praw? Wiele zdziałało uniezależnienie się kobiet i emancypacja. Samodzielność finansowa zdjęła z kobiet terror zależności materialnej. Ale zarazem przekłamało pewne elementy w drugą stronę: u podstaw rodzącego się feminizmu kryło się częściowe odcięcie od seksualności pod pozorem uzależnienia ponownie od mężczyzny, bądź ta gorsza rozwiązłość, ta wulgarna w wyrazie. Natomiast rozwiązłość czy wulgarność jest po prostu brzydka i smutna.

historia waginy
Instalacja Niki de Saint Phalle, www.imgur.com

Na kanwie rewolucji przemysłowych społecznych pojawiało się wiele ruchów odnowy postrzegania kobiecej waginy i seksualności. Kolejne fale feminizmu, kontrkultury i subkultury. Seksualność rozbiła się na trendy i style, które często determinował jeden czynnik – niekoniecznie słuszny. Z perspektywy czasu nawet emancypacja w historii waginy jest dyskusyjna, bo kierowała energię seksualną kobiet w rozwiązłość bądź w skrajne odcięcie od seksu. Wręcz negowała seksualność.

 

tate.org.uk
Georgia O’Keeffe, www.tate.org.uk

XX i XXI wiek przyniósł ogromne przebudzenie twórcze i wzrost świadomości, publikacji. Twórczość Germaine Greer i Elicii Jong (Babski Blues poleca!!!) stworzyły podstawy pod klasyczny, dobry feminizm. Unikalne w swojej delikatności prace Georgii O’Keeffe są dosłowne i równocześnie piękne. Nie każdy z nowoczesnych kierunków określa waginę w dobry sposób. Wulgarność i pornografia to biznes, który waginie nie służy.   Są i negatywne czynniki. Pornografia odcisnęła fatalne piętno zarówno na historii waginy, jak i na relacjach damsko męskich. Na mężczyznach także. Nowoczesna wagina znajduje się w muzeum, a z drugiej strony w komputerze, gdzie towarzyszy jej udziwniony i teatralny orgazm.

 

 

 

Jak myślicie? Swoboda w mówieniu o waginie nam służy? – wagina pojawia się i w sztuce i w dyskusji. Szukamy punktu G, korzystamy z sex shopów. Zgadzacie się z tym?

„Wagina. Nowa biografia” Naomi Wolf

Tekst – Magdalena Tatar

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.