Durne baby

Głupie baby! Baby się nie liczą! Jesteś tylko kobietą.

No rzeczywiście – porażka na starcie prawda? Kolejny sukces zawodowy czy osobisty, zrobiona na bóstwo zmierzam dziarskim krokiem ku upojnemu weekendowi. Włos powiewa, kieca płynie, wino już w lodówce. Szelest rzęs porusza koronami najwyższych drzew na osiedlu z mocą huraganu. Jeszcze tylko zerknę na służbwego maila, a nuż jakąś drobnostkę z wyżyn swojej dzisiejszej doskonałości uczynię… i w aurze własnej boskosci odpłynę ku przyjemnościom.

 baby Abigail KeenanOoooou. Shit.

Literówka czyniąca z niebywale ważnego kontrahenta personę…. ekhm… kreskówkową. O wstydzie. O szlag. Facet nawet nie zauważył, ale reszta świata tak. I teraz zmierza, zeby nas o tym poinformować.

Durna baba.

Z dopiero co jaśniejących anielską chwałą pleców na ziemię spadają dwa kikuty spalonych skrzydeł. Światło przygasa.

Niby nic, ale detal uruchamia scieżkę pamięci stereotypów: no tak, tak sie napaliłam na rozrywkowy wieczór, że straciłam czujność. W badaniach antropologicznych studentki oceniały pracę podpisane męskim nazwiskiem wyżej, niż gdy ten sam artykuł został podpisany nazwiskiem kobiecym. Niby że jak stracę detal, to firma padnie. A jak to uczyni Bogdan czy Wiesiek – kurczę, zarobiony chłop jest, na pewno miał większe/ważniejsze/bardziej męskie zadanie. Jeszcze ta jego żona – Grażyna – tak strasznie jojczy i ględzi.

Dlaczego sami reprodukujemy stereotypy? Są aż tak głęboko, że zanim ktoś mi nim rzuci w twarz, sam pojawi się w mojej głowie. A to źle. Bo powinnam być jak czołg.

W kolejnych badanach wyszło, że baby prawie powszechnie są uznawane jako genetycznie bardziej poddające się wychowaniu i mniej asertywne niż mężczyźni. No jasne – czym skorupka za młodu… itp. Interpretacje wskazują, że takie postrzeganie może odnosić się do roli związanej z płcią – co oznacza, że kobietom tradycyjnie przypisuje się rolę twórczyń domowego ogniska. Tradycyjnie – tak, ale czy słusznie i aktualnie? „Przypisuje się” – wyrażenie bez sensu. Przypisujemy, my baby, wy mężczyźni i one – dzieci (na dodatek). Bo one się uczą i przekazują to dalej. Stąd zapewne tak popularne określenie: “kura domowa”. Aż czuję jak rosną m piórka. Ko, ko, ko.

Wiecie, ze pierwsze poważniejsze badania na temat postrzegania bab zbiegły się w czasie z początkiem rewolucji obyczajowej lat 60… Kontrast tradycjonalizmu z rozpasaną nowoczesnością był tym większy. Tradycyjna gospodyni domowa, kontrastowała z hipiską w skali znacznie przekraczającej obecną. Tak się gada, że to minione, nieaktualne i ze wszystko zależy od konkretnej sytuacji.  To ileż tych etatów mam ogarnąć?

Ja z zawodu dyrektorką nie jestem, kobietom lekarkom, prawnikom i kierowniczkom z jednej strony zazdraszczam okrutnie. Z drugiej strony widzę i prawe empatycznie czuję te wiadra pomyj w stylu „kariera przez łóżko”. Durna baba. Tiaaa. Gdyby w każdym przypadku tak było, to na ulicach by było połowę mniej bab, bo reszta byłaby zajęta wspinaniem się po szczeblach w kuluarach damsko-męskiej uległości.

baby spluwa

Jeszcze ta powściągliwosć w stosunku do kobiecych powodzeń. Zauważyliście? Ale miałą farta, pewnie facet pomógł. Albo ciocia z Ameryki. No co jak nie przypadek i fuks, no co? Phi! Przecież nie inteligencja i praca. A tatuś to juz na bank załatwił. Na bank. Pradziadek ze strony brata żony syna teściowej takoż. Chomik i złota rybka też.

W pewnym eksperymencie studentów i studentki poproszono o wyrażenie swego zdania na temat odnoszącej duże sukcesy fizyczki i fizyka. Studenci uznali panią fizyczkę za mniej kompetentną od pana fizyka, odnoszącego identyczne sukcesy. Uważali, że miała łatwiej. Studentki oceniały po równo kompetencje fizyków obu płci, ale uważały, że to fizykowi sukcesy przyszły łatwiej. Tu się przynajmniej wzajemnie podyskryminowali 😉

Obie grupy oceniły motywację fizyczki jako większą, taką cisnącą, wrecz nadgorliwą, w dosc negatywnym sensie. I tutaj – ale jak to, skoro sukcesy były podobne, to chyba swiadczyłoby odwrotnie? A jej silna motywacja wynikałaby tu z… no tak, ze swiadomosci że jest gorsza. Nie powielajmy tego same, bo nasze córki powielą to po nas.

Pisaliśmy ostatnio: „Nawet ja nie wyglądam rano jak Cindy Crawford – podpisano Cindy Crawford”. Bo się kurde nie da. Nawet modelka z billboardu nie wygląda tak zawsze. A jeśli wygląda to wiecie dlaczego?  Bo zachodzi tu pewne prawdopodobieństwo, że nie reprezentuje sobą wiele więcej. Geniuszem interpretacji kultury współczesnej nie jestem, ale stereotyp modelki i presja mody to ściema konsumpcyjna, a nie „standardy”. Ale co ja tam wiem.

baby Jordan Whitfield

Rola baby w grupie – oooo to, to, to. No przecież pewnie nikt jej nie chciał za zonę. Pewnie nie umie gotować, albo to (okropne słowo)  „roszczeniowa trzydziecha”. Słyszałaś jak się wczoraj na Bogdana wydarła? Pewnie ma okres. Podobno żyjemy dłużej od mężczyzn. Podobno takoż mamy łatwiejsze życie. No to chyba masz więcej czasu na ogarnięcie 300% obowiązków przeciętnego samca. Żyjesz dłużej – pracuj ciężej zamiast się pindrzyć. Do garów Baby.

Żeby nie było – o depilacji pamiętam, makijaże lekkie stosuję, aktywnością fizyczną nie gardzę, racjonalne odżywianie nie jest mi obce.

No, to tyle.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.