Wywiad z Anią Michałowską – „ Poznaj mnie taką jaka jestem naprawdę, tak jak wtedy kiedy byłam dzieckiem i kochałam bezinteresownie”

 

Ania Michałowska  żyje w  pełni. Wraz z mężem Jakubem Kotynią – wydała piękną płytę pt : „Snów pejzaże”. Jest w niej niej miłość do muzyki oraz siebie nawzajem. Jak być odpowiedzialnym artystą, dawać ludziom prawdę i nadzieję? Jak przeżyć kryzysy w miłości, umocnić się nimi, by żyć potem prawdziwiej i głębiej? W rozmowie z Dorotą Pawelec  –  tak zwyczajnie i bez lukru. Najlepsze chwile w życiu to te kiedy możemy wrócić do siebie kiedy byliśmy mali, niewinni i kochaliśmy bezinteresownie.

Dorota Pawelec: Chciałabym pogratulować Tobie i wszystkim muzykom, którzy stworzyli „Snów pejzaże”. Każdy utwór ma w sobie mądrość i magię. Co było inspiracją?

Ania Michałowska: Zainspirowało nas zwyczajne, ale jakże piękne, życie. Kryzysy, nasz związek, rodzicielstwo. Dochodzenie do tego, gdzie dziś jesteśmy. Ta płyta jest spełnieniem naszych marzeń. Początek dał jej mój mąż – Kuba, który stworzył muzykę. Warto dodać że wszyscy, którzy powoływali do życia ten krążek są wybitnymi polskimi muzykami.

DP: Mówisz o dojrzałości. Co konkretnie masz na myśli – dojrzałość muzyczną czy dojrzałość Was jako pary?

AM: Jedno bez drugiego nie mogłoby istnieć. Suma naszych doświadczeń jako pary dała wyraz temu, co chcemy dawać ludziom jako artyści. Poznaliśmy się, kiedy byliśmy bardzo młodzi. Przyjaźniliśmy się długo zanim stworzyliśmy związek a to, co nas łączyło, zaowocowało czystą, niewinną miłością. Od samego początku było między nami niesamowite połączenie, ale także ogromna pasja do muzyki. Potem na świat przyszły nasze dzieci. Mój mąż ciężko pracował , a ja zostałam w domu. Były nieprzespane noce, pieluchy, zmęczenie. Jesteśmy wieloletnim małżeństwem, ale nasze życie nie jest sielanką. To ogromne szczęście, że się spotkaliśmy, ale są to lata pracy nad związkiem.

DP: Jak się troszczyliście o swój związek?

AM: Pracując głównie nad sobą. Ta płyta jest wyrazem naszej miłości do siebie, otaczającego nas świata i do muzyki. Naszą artystyczną pasję zawsze traktowaliśmy ambitnie; dbaliśmy o jakość naszego rozwoju muzycznego. Cieszę się, że ukazała się właśnie teraz.

DP: Czego nauczyłaś się o byciu w związku? Jaki jest przepis na szczęście?

AM: Jest to chęć tworzenia właśnie tej prozy życia. Tego, co jest pomiędzy momentami, kiedy patrzymy sobie głęboko w oczy. Chemia to są okresy, ale pomiędzy nimi trzeba coś robić. Były więc lata zmagań, które spowodowały, że to co tworzymy jest bardziej wartościowe – głębsze i mocniejsze. Przepis na szczęście? Wolność, którą dajesz drugiemu człowiekowi. Obserwuję ludzi, którzy są bardzo zaborczy, co jest wynikiem ich niskiego poczucia własnej wartości. Każdy z nas potrzebuje oddychać, mieć przestrzeń na to, aby się rozwijać.

DP: Czy ta wolna przestrzeń w związku była od początku?

AM: Do tej wolności dojrzewaliśmy. Jesteśmy dwiema rożnymi osobami. Każdy z nas ma inne potrzeby. Ja dobrze odnajduję się w spokoju, a mój mąż w chaosie. Najpierw uczyliśmy się rozumieć samych siebie a potem budować bliskość. Jeśli to potrafisz, nie potrzebujesz nikogo kontrolować, bo jesteś wolnym człowiekiem.

DP: Związek kojarzy mi się z kołami, które na siebie nachodzą. Jest część wspólna, ale również wolne przestrzenie…

AM: Kiedyś nasze koła bardzo nachodziły na siebie, co wynikało z braku świadomości siebie i nierozwiązanych wewnętrznych problemów. Kiedy ktoś nie zna swojej tożsamości, to zaczyna w jakiś sposób manipulować. Czasem nieświadomie. Zaczynaliśmy dojrzewać i otwierać się na bardzo szczere rozmowy.

DP: Jak przeżyć kryzysy w miłości?

AM: Miłość to jest wybór. Każdy potrzebuje fascynacji drugą osobą i pogodzenia się z tym, że kryzysy wpisane są w życie. Są po to, by je przeżyć, zrozumieć jaka mądrość z nich płynie, by móc się rozwijać dalej. Po kryzysie nie będziesz już w tym samym miejscu co kiedyś. Na pewno pomogła nam wiara w Boga. Kiedyś traktowałam życie misyjnie, przez większość czasu byłam dla innych, co oddalało mnie od muzyki, bo nie realizowałam siebie. Teraz zrozumiałam, po co tu jestem, bo muzyka – to też bycie dla innych.

DP: Muzyka to terapia?

AM: Tak, jest to forma terapii. Jestem na scenie, aby być dla ludzi, a nie popisywać swoimi umiejętnościami. Ci którzy mnie słuchają, doświadczają przekazu prosto z serca, za którym idzie prawda. Pulsujące i łagodne dźwięki płynące z muzyki mogą sprawić, że zostawimy za drzwiami to, co trudne i damy się im ukoić.

DP: Warto pamiętać, że to co tworzą artyści jest wieczne. Niezależnie od tego ile smutku przeleją w swoje utwory, muszą wiedzieć, że ludzie wierzą w to co słyszą…

AM: Dlatego chcieliśmy stworzyć płytę dla ludzi, pokazać nas jako ludzi, dać przekaz zbudowany na prawdzie. Artysta to ktoś, kto porywa tłumy. Powinien więc przekazywać ludziom mądrość, która daje nadzieję a nie zamyka w ciemności i bezradności. Bardzo często muzycy doświadczają stanu odpływania od rzeczywistości, bo bycie na scenie upaja. Ja nie jestem typowym muzykiem. Pamiętam o tym, że jestem tu dla ludzi, mam świadomość misji na scenie.

DP: Tworzenie jest procesem dochodzenia do prawdy?

AM: Tak, nawet w trudnych utworach tak jak „Gdybyś”, który jest o rozstaniu, pojawia się nadzieja.

DP: Mój ulubiony utwór to „Mów do mnie”. Jest subtelny jak flirt pomiędzy dwojgiem ludzi, którzy mogą zamilknąć lub zacząć się wyrażać. Słowa potrafią budować, ale i dzielić. Czy to właśnie dla par stworzyliście tę płytę?

AM: Płyty można słuchać we dwoje – powstała ona z myślą o wszystkich tych, którzy chcą sobie podarować czas na refleksję, dać się utulić muzyce, zwolnić tempo i wsłuchać się w siebie. Nasza muzyka nie idzie za współczesnym tempem życia, jest melancholijna i spokojna.

DP: Czy ze wszystkimi utworami równo mocno się identyfikujesz?

AM: Identyfikuję się ze wszystkimi, ale najmocniej z utworem „Amelia” zainspirowanym naszą córką. Napisał i skomponował go Kuba poruszony tym jaka ona. Jest to utwór o bezinteresownej miłości rodzica do dziecka. Z serca, które bije do tej ukochanej istotki już przez całe życie.

DP: Tak…jest to płyta o miłości, która nie pozwala ludziom utknąć w ślepym egoizmie..

AM: Dlatego mój ukochany utwór „Snów pejzaże”, który otwiera płytę, jest zaproszeniem do tego, abyśmy zaczęli patrzeć na świat prawdziwie, tak jak wtedy kiedy byliśmy dziećmi. Wyzbyli się egoizmu i otworzyli na dobro, miłość, radość które są w nas – wystarczy je sobie przypomnieć. Poznaj mnie prawdziwą, taką jak w dzieciństwie byłam – niewinną i kochającą bezwarunkowo.

DP: Jak się dochodzi do takiej mądrości?

AM: Kocham ludzi i czerpię od nich dużo mądrości. Myślę że potrafię słuchać, co pomaga tym których słucham, ale także i mnie.

DP: Czym jest dla Ciebie muzyka?

AM: Jest wyrażaniem siebie. Słowa muszą współgrać z muzyką, a słowo jest źródłem. Jest częścią życia, jest pięknym medium które łączy ludzi, język wytwarzanym w danym momencie.

DP: Ja już dałam się zaczarować waszej muzyce. Słucham tej płyty właśnie wtedy kiedy chcę sobie podarować coś wyjątkowego. Czy będzie można Was posłuchać również na koncertach?

AM: Zapraszamy w październiku na koncert, który otwiera całą trasę – w Teatrze Starym w Lublinie.

DP: Już nie mogę się doczekać. Dziękuję za rozmowę.

Anna Michałowska – absolwentka kierunku Wokalistyka Jazzowa Wydziału Jazzu i Muzyki Rozrywkowej AM w Katowicach (2014) oraz Wydziału Artystycznego UMCS w Lublinie (2005).

W 2008 roku wspólnie z mężem Jakubem Kotynią (gitara) i bliskimi jej lubelskimi muzykami nagrała płytę „Inspiracje”.

Jest niezmiernie aktywną artystką. Koncertuje, nagrywa, bierze udział w świetnych projektach. W 2013 roku została zaproszona przez Włodka Pawlika (zdobywcę nagrody Gammy) do wzięcia udziału w słynnym już dziś projekcie „Wieczorem”, spektaklu Teatru Starego w Lublinie, łączącego poezję Józefa Czechowicza i kompozycje Pawlika.

W 2014 roku przyjęła propozycję wzięcia udziału w nagraniu płyty z autorskimi piosenkami, kontrabasisty jazzowego dr Mariusza Bogdanowicza do tekstów Wojciecha Młynarskiego i Jana Wołka. Wyżej wymieniona płyta o tytule „Przy Tobie”.

Ania jest laureatką Grand Prix na Ogólnopolskim Konkursie Piosenki Francuskiej (2009)

Ania od lat koncertuje. Brała udział w Międzynarodowych Spotkaniach Wokalistów Jazzowych w Zamościu (2007), Zaduszkach Jazzowych w Lublinie (2007-9), Jazz na Rynku (Lublin 2010), X Hades Jazz Festival (Lublin 2002), IX Świdnik Jazz Festival (2007).

W czerwcu 2017 roku ukazała się jej autorska płyta „Snów pejzaże”. Album zawiera kompozycje Ani oraz jej męża, gitarzysty Jakuba Kotyni do tekstów Andrzeja Namioty, Mariusza Migałki i Agaty Różyckiej.

Artystka ponadto, jest niezmiernie aktywna na polu pedagogicznym. Posiada ogromny autorytet jako wykładowca. Jej klasa wokalna na kierunku Jazz i Muzyka Estradowa na Wydziale Artystycznym UMCS cieszy się wielkim uznaniem zarówno studentów jak i pedagogów. Ania uczy również Lubelskiej Szkole Jazzu i Muzyki Rozrywkowej II stopnia im. Witolda Lutosławskiego. Prowadzi także wokalne zajęcia warsztatowe dla dorosłych przy Dzielnicowym Domu Kultury Węglin w Lublinie.

Wyróżnia ją mocny, wyrazisty głos oraz pełna wyrafinowanego smaku ekspresja interpretacyjna. Jej charakterystyczna barwa doskonale współgra z wieloma odcieniami współczesnej wokalistyki jazzowej. O jej śpiewaniu ktoś trafnie napisał: „ma w sobie pasję i potrafi to przekazać głosem”.

Zapraszamy na strony Artystki: www.aniamichałowska.pl 

  www.Facebook.com/Ania Michałowska 

  Instagram/Ania Michałowska 

Linki do singli: Pomimo wszystko ,  Amelia 

Rozmawiała Dorota Pawelec

 

 

10 thoughts on “Wywiad z Anią Michałowską – „ Poznaj mnie taką jaka jestem naprawdę, tak jak wtedy kiedy byłam dzieckiem i kochałam bezinteresownie”

    1. Bardzo mi miło, zapraszam na mój facebook, całej płyty można posłuchać również na platformach spotify czy deezer, pozdrawiam

  1. Fajnie, że mogłam poznać kolejnego wartościowego artystę polskiego. Wielu ich mamy, ale niewielu jest promowanych a to szkoda.
    Ze słów Ani bije taki spokój i mądrość. I mam takie przemyślenie, że najlepszą inspiracją dla artysty jest samo życie. Związki, kryzysy i radości 🙂

    1. Bardzo się cieszę, na spotify czy deezer można posłuchać całej płyty, pozdrawiam ciepło, Ania

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.