KOBIETY MAJĄ SWOJE DEMONY

 

Mimo że wykształcone, pracowite, zorganizowane są wysoce samokrytyczne i charakteryzuje je nikła wiara we własne możliwości. Przeciętny mężczyzna jest przekonany o swojej wyjątkowości i pracuje nad tym, by świat się o tym dowiedział. Kobieta zaś nawet jeśli otoczenie ją akceptuje a nawet podziwia, ciągle zmaga się z wątpliwościami odnośnie swojej wiedzy, umiejętności, postawy czy wyglądu.

Mam całe grono koleżanek, które czasem niechcący „kołczuję”. Kiedy któraś zaczyna żalić się na dziejową niesprawiedliwość, szklany sufit, niskie zarobki i szefa psychopatę od razu wpadam w mentorski ton i pytam: „jak długo będziesz to znosić?”, „czemu tego nie zmienisz?”, „co ci przeszkadza podjąć inicjatywę?

Ostatnio z jedną z koleżanek „przepracowałyśmy” całą listę obiekcji, które przeszkadzają kobietom negocjować.

A wyglądało to mniej więcej tak:

Ona: Nie wypada mi negocjować

Mogę się potargować ze sprzedawcą na algierskim bazarze podczas wakacyjnego wyjazdu, ale w innym miejscu, czasie, klimacie już mi nie przystoi.

Ja: A czemu to kojarzysz negocjacje z arabskim targowiskiem? Czemu nie stają ci przed oczami rokowania pokojowe i grupa poważnych dyplomatów lub pertraktacje handlowe prowadzone przez grono wpływowych biznesmenów? Czemu negocjowanie łączysz z kolorowym kramem, upałem, kurzem, hałasem i orientalnymi kadzidełkami. Dlaczego nie wizualizujesz sobie eleganckiej bizneswoman, subtelnie pachnącej dobrymi perfumami, siedzącej w nowoczesnej, klimatyzowanej sali, która bardzo sprawnie i z wdziękiem, rozprawia się ze swoimi oponentami ulokowanymi po drugiej stronie stołu negocjacyjnego?

Założę się że potrafisz zamknąć oczy i zastąpić obraz handlarza dywanów obrazem szacownego grona obradującego w szklanym wieżowcu i decydującego o wielkich pieniądzach, czy ważnych kwestiach międzynarodowych.

Ona: Jak zażądam podwyżki, to szef pomyśli, że jestem roszczeniowa

Ja: Jasne. Do tego jeszcze może założyć, że jesteś chciwa!? 

A czy nie przyszło ci do głowy, że widząc jak pilnujesz swoich interesów może pomyśleć, że ma przed sobą waleczną kobietę, która z równą determinacją będzie bronić interesu firmy? Że uzna te umiejętności za cenne i ucieszy się, że ma kompetentnego i sprawnego członka załogi.

Ona: Jak dostanę podwyżkę, to współpracownicy będą do mnie źle nastawieni

Ja: Z pewnością współpracownicy płci męskiej, nie będą mieli nic przeciwko temu, bo oni i tak zarabiają więcej. Jeśli zaś chodzi o panie, to zamiast zakładać, że będą zazdrosne, może warto byłoby uznać, że potraktują cię jako dobry przykład i że dasz im motywację do podjęcia podobnych kroków.

Ona: Przełożony jest facetem, zatem woli promować mężczyzn

Ja: Miałam już szesnastu szefów (mówię tu tylko o bezpośrednich przełożonych) i w ramach współpracy z nimi poczyniłam pewne obserwacje. Otóż w obszarze promowania da się wyróżnić dwie frakcje: falenicką i otwocką.

Pierwsza to przełożeni, który awansują gwiazdy zdając sobie sprawę, że to dzięki wybitnym pracownikom osiągają świetne wyniki, a za nie otrzymują swoje premie i awanse. Druga frakcja to ci promujący miernoty. To zakompleksieni, niepewni swoich kompetencji faceci, którzy obawiają się, że ktoś obnaży ich niewiedzę czy nieróbstwo. To goście, których paraliżuje bliskość konkurencji i którzy otaczają się przeciętniakami, by czuć się bezpiecznie i dobrze wypadać na ich tle.

Jeśli chodzi o promowanie, to nie zaobserwowałam żadnych innych preferencji. Płeć akurat tutaj nie ma znaczenia

Ona: Jak wykażę się świetnymi wynikami, to zostanę doceniona

Ja: Pewnie! Staraj się, poświęcaj się, bądź zawsze „zwarta i gotowa” i zgodnie z zasadami przekazywanymi przez nasze babki „siedź w kącie, a znajdą cię”.

Ale co jeśli nie znajdą? nie dostrzegą poświęceń? nie docenią ich? nie nagrodzą?

Wiara w to, że w pracy wystarczy się starać, by dostąpić zaszczytów typu podwyżka i awans jest taką samą naiwnością jak wiara zakochanej kobiety, że dzięki jej uczuciu pijak przestanie pić, hazardzista przestanie grać, a damski bokser przestanie bić.

Nikt tak dobrze jak my same nie zadba o nasze interesy. Nie należy zatem siedzieć i czekać, tylko przejąć inicjatywę i wziąć pełną odpowiedzialność za własne zarobki.

Ona: Zainicjuję rozmowę o podwyżce później

Najlepiej kiedy skończę już ten ważny projekt.

Ja: A może dopiero wtedy gdy dostaniesz Nobla!? 

Wiesz tak samo dobrze jak ja, że zawsze znajdzie się powód, by odsuwać w czasie kluczowe decyzje.

Możesz w nieskończoność obiecywać sobie, że zrobisz to potem: po nowym roku, po zdobyciu ważnego klienta, po podpisaniu korzystnej umowy z dostawcą, przy nowym budżecie, itd.

Jak długo już odkładasz rozmowę o swoich zarobkach na później? Jak wiele pieniędzy tracisz każdego miesiąca nie zarabiając więcej? Co musi się wydarzyć, byś uznała że to dobry moment na rozmowę o podwyżce?

Czy nie czas by zrobić pierwszy krok na drodze do lepszych zarobków?

Ona: Nie umiem negocjować. Nie wiem jak to się robi

Ja: Nie umiesz? Wyobraź sobie, że to nic nadzwyczajnego. To tak jak większość ludzkości! 

Istotne jest to, że możesz się nauczyć. Negocjacje to nie żadna sztuka tajemna. To umiejętność, którą można opanować nie będąc drugim Einsteinem.

Ona: I tak mi się nie uda

Ja: No tak, książkowy przykład ze szklanką do połowy pustą.

A czemu nie spojrzeć na to z innej perspektywy (z perspektywy tej pełnej połówki) i nie spróbować. A może się uda?

A nawet gdyby się nie udało, to potraktować to nie jako porażkę, a jak naukę i trening przed kolejnymi negocjacjami.

Ona: Kobiety nie są dobre w negocjowaniu

Ja: A kto tak powiedział?

Amerykanie, którzy zbadali już chyba wszystko, przeprowadzali badania nad predyspozycjami obu płci do efektywnego negocjowania. Niestety nie udowodnili, że kobiety są lepszymi negocjatorkami niż mężczyźni . Nie udowodnili też że są gorszymi.

Ktoś mądry powiedział, że negocjatorem człowiek się nie rodzi tylko staje. Zatem na bycie dobrym w negocjacjach kobiety i mężczyźni mają dokładnie takie same szanse.

 

Ona: To wina modelu wychowawczego, w jakim wyrosłam

Ja: Tu niestety muszę się z tobą zgodzić. Wzorce kulturowe i tradycja sytuują kobietę w okolicach ogniska domowego Przez pokolenia wmawiano nam, że nadajemy się co najwyżej do dzieci i do garów, a odpowiedzialność jaką możemy na siebie wziąć ogranicza się do zaopatrzenia lodówki i decyzji co będzie na obiad. W poważnych rodzinnych decyzjach kobieta rzecz jasna też czasem uczestniczyła, ale w sposób raczej symboliczny. Jak np. facet kupował samochód, to przecież zwyczajowo pytał żonę o kolor .

Pamiętaj jednak, że całe pokolenia kobiet walczyły o równouprawnienie i dzięki temu sytuacja kobiet dzisiaj znacząco odbiega od schematów obowiązujących chociażby 100 lat temu.

Każda z nas może w ramach swojego otoczenia wprowadzać drobne, dobre zmiany.

Drogie Panie zostawiam Was z myślą prof. Lindy Babcock „Jeśli nigdy nie usłyszałaś NIE, znaczy to, że nie prosiłaś o zbyt wiele”.

Ewa Szejner – jest certyfikowanym negocjatorem biznesowym (certyfikat ID: CIPN2150846742 wydany przez Amerykański Instytut Certyfikacyjny).

Pracowała w branży FMCG (alkohole, wyroby tytoniowe, chemia gospodarcza, kosmetyki, książki) oraz w sektorze farmaceutycznym i medycznym. Była zatrudniona zarówno po stronie producenta, hurtownika, dystrybutora jak i w tzw. retail’u.

Przez kilkanaście lat zajmowała się zakupami i negocjacjami, co w rezultacie przyczyniło się do wykrystalizowania swojej profesji, ale też odkrycia życiowej pasji – NEGOCJOWANIA!

Ma za sobą setki wynegocjowanych kontraktów i tysiące spotkań negocjacyjnych. To doświadczenie zaowocowało książką pt. „NEGOCJUJ, KOBIETO!”, którą we wrześniu 2016 roku wydało Wydawnictwo Burda Publishing Polska. Jest to poradnik dla zwykłych kobiet, które nie specjalizują się w negocjacjach i którym potrzeba wsparcia w przełamaniu nieśmiałości, motywacji do podjęcia wysiłku i wiedzy o skutecznych negocjacjach. Prywatnie jest mamą dwójki dzieci i prawdziwym molem książkowym.

6 thoughts on “KOBIETY MAJĄ SWOJE DEMONY

  1. no tak, to ograniczenia w naszych głowach, które sobie stwarzamy plus kody jeszcze z dzieciństwa pod wpływem których funkcjonujemy, a które zniszczyły naszą wiarę w siebie… i kobiety mają o tyle trudniej, bo są cały czas umniejszane w społeczeństwie.. w wolnej chwili zapraszam do mnie, też poruszam tematy rozwoju osobistego i sytuacji kobiet 🙂

  2. Wiecie, ja mam chyba jednak szczęście…żadne z powyższych wymienionych blokad, nawet nie przyszłyby mi do głowy, mam swoje biznesy może to dlatego jakoś pewniej kroczę, ale to dobrze wiedzieć co się widzi z drugiej strony lusterka by być jeszcze lepszym pracodawcą…

    1. zgadza się, prowadzenie własnego biznesu bardzo pomaga najpierw w przełamaniu ewentualnych barier, a potem w rozwoju umiejętności negocjacyjnych; niestety kobieta negocjująca bez zastrzeżeń i obiekcji to rzadki gatunek:-)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.